Akcja 36 "Sylwester 2013/2014"
Dawno, dawno temu, za siedmioma blokami, za siedmioma ruchliwymi ulicami, grupa ludzi spotkała się, aby świętować Nowy Rok. Były zimne ognie, baloniki, maski, kolorowe rekwizyty, życzenia i ogromny entuzjazm. Ale to nie była zwykła impreza sylwestrowa, o nie. Nie byłoby w niej nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wszystko działo się w połowie stycznia, a świętujący witali rok, który według wszystkich znaków na niebie i ziemi miał nadejść dopiero za jedenaście i pół miesiąca.
Kim byli uczestnicy tej niezwykłej, zorganizowanej w sekrecie imprezy, która przyciągnęła prawdziwe tłumy? To członkowie Warszawskiego Frontu Abstrakcyjnego, podziemnej grupy ludzi, która regularnie doświadczała w tym mieście tego, co niezwykłe. Teraz, wiele lat później, zapoczątkowana wtedy tradycja trwa nadal, a my zgodnie z przekazanymi wówczas wytycznymi, uczestniczymy w kolejnych odsłonach tego absurdalnego wydarzenia, którego data i godzina może zostać wyliczona w sposób znany nielicznym. Nawet jeśli trudno jest w to uwierzyć, to jednak zapewniamy Was, że to wszystko wydarzyło się naprawdę, a słowa, które w tej chwili czytacie, to zaproszenie do wzięcia udziału w kolejnej, dziesiątej już, imprezie tego typu.
Wszystko dzieje się niezwykle szybko, zanim policja i ochrona zdążą zareagować. Zapamiętaj poniższe wytyczne i przekaż je tylko tym osobom, które chciałbyś wciągnąć do akcji. Flash mob rozpoczyna się w sobotę 19 stycznia 2013 o godzinie 17:06 i ma miejsce na chodniku przed wejściem do TK MAXX w Galerii Centrum. Nie, nie płacą nam za reklamę, to my byliśmy tam pierwsi, organizujemy imprezę w tamtym miejscu co roku.
Przed rozpoczęciem akcji czekamy w ukryciu, obserwując miejsce zbliżającej się imprezy z pewnej oddali, nie zdradzając przechodniom, że na coś czekamy. To wszystko ma być niespodzianką. Można zsynchronizować sobie zegarki ze stroną www.fm-zegar.prv.pl. Równo o 17:06 zaczynamy odliczać od 20 do 1, jednocześnie schodząc się w kierunku miejsca akcji, a po dojściu do zera, rozpoczynamy witanie nowego roku w dowolny, nawet najbardziej przerysowany sposób. Kto już tej sekretnej imprezy doświadczył, ten wie jakiego klimatu się spodziewać, natomiast wszystkim innym zazdrościmy, że będa mieli okazję po raz pierwszy doświadczyć czegoś tak niezwykłego. Po upływie pięciu minut, czyli o godzinie 17:11, wspólnie wykrzykujemy następujące hasło: "Niech żyje dwa tysiące czternasty rok!". Tym samym coroczną akcję można uznać za zamkniętą. Błyskawicznie rozbiegamy się w cztery strony świata, a kto ostatni zostanie na miejscu akcji, ten ssie.
Można robić zdjęcia i filmy, ale zniechęcamy do tego, natomiast zachęcamy do pełnego uczestnictwa w akcji (ale jeśli już będziesz mieć jakieś materiały, to dezwij się proszę na adres wfa@boo.pl).
Trudno uwierzyć, że flash mobowe Sylwestry Warszawskiego Frontu Abstrakcyjnego odbywają się już dziesiąty rok z rzędu. Wpadajcie świętować z nami ten niezwykły jubileusz. Ciekawe, ilu z Was jest z nami od początku i pamięta tamtą pierwszą, legendarną już imprezę?
Wszystko jasne? Do zobaczenia 19 stycznia! I pamiętajcie! Flash mob pozostanie w nas na zawsze!
Podsumowując:
Nazwa: "Sylwester 2013/2014"
Czas akcji: 19 stycznia 2013
Miejsce akcji: chodniku przed wejściem do TK MAXX w Galerii Centrum
Dokładna godzina: 17:06-17:11
Co będzie potrzebne: czapeczki, baloniki, serpentyny, maski, zimne ognie, transparenty z napisem "2014"
Jak skontaktować się WFA?: wfa@boo.pl
|
Podsumowanie akcji
Strzał w dziesiątkę
     
I tak oto dziesiąty rok z rzędu zorganizowaliśmy Sylwestra 11,5 miesiąca przed czasem.
     
To, co widać było już na pierwszy rzut oka, to fakt, że jak na nasze standardy nie było tłumów. Pragniemy jednak uspokoić tych, którzy obawiają się, że może flash mobowy duch w narodzie wygasa – winą należy obarczyć naszą listę mailingową, a raczej fakt, że maile udało się rozesłać tylko do części zapisanych osób. Subskrypcja odmówiła współpracy, trzeba było przenieść maile do innego serwisu i świadomie zaryzykowaliśmy i zrobiliśmy to tylko z częścią adresów. Rezultat był taki, jaki był – na tegoroczną imprezę sylwestrową dotarło mniej osób niż zwykle. W takim momencie chciałoby się rzec, że „nic to, entuzjazm był przeogromny i bez problemu nim nadrobiliśmy”, jednak byłoby to pewnym nadużyciem. Owszem, entuzjazm był, ale początkowo znacznie słabszy niż zwykłe. Chyba wszyscy, którzy obrali sobie poprzednie akcje za punkt odniesienia mogli być nieco rozczarowani frekwencją. Flash mob jednak się rozpoczął i należało dać z siebie wszystko i wycisnąć z tej akcji jak najwięcej.
     
Ale po kolei! Powyższy wstęp mógł zabrzmieć nieco pesymistycznie, dlatego uspokajamy – wyszło naprawdę nieźle, po prostu słabiej niż zwykle, a że poprzeczkę zawsze stawiamy wysoko, to akcję wciąż można bez najmniejszych oporów zaliczyć do udanych.
     
Na kilka minut przed rozpoczęciem flash moba niewiele rzeczy wskazywało na to, że za chwilę coś tam się wydarzy. To oczywiście dobrze, bo ważnym elementem składowym udanej akcji jest możliwość pojawienia się znikąd i wzięcia przechodniów z zaskoczenia. Ktoś powie, że to nie aż tak wielki wyczyn, skoro frekwencja była mniejsza niż zwykle. Dlatego w tym momencie warto jeszcze raz podkreślić, że wcale nie było nas aż tak mało i wielokrotnie odbywały się akcje przeróżnych grup flash mobowych, w których przy jeszcze mniejszej liczbie osób tłumek gromadzący się na miejscu przed flash mobem był bardziej zauważalny. Tak więc jeśli chodzi o dyskrecję, to można wystawić sobie maksymalne noty. Część uczestników stała na pobliskich przystankach, część gdzieś w oddali, a kilka osób zgromadzonych bezpośrednio w strefie nadchodzącej imprezy nie rzucało się w oczy i nie wzbudzało podejrzeń. Oczywiście wprawne oko wiedzące czego szukać bez problemu było w stanie wypatrzeć stojących tu i ówdzie fotografów. W okolicy można było natknąć się na więcej osób z aparatami niż zwykle. Przypuszczenia, że czekają na flash moba, miały okazać się słuszne.
     
W pewnym momencie rozpoczęło się odliczanie. Ku zdziwieniu przechodniów kolejne osoby zaczynały wykrzykiwać liczby i nadciągać w kierunku pasażu pod Galerią Centrum. Z każdą sekundą w rękach zgromadzonych pojawiały się kolejne imprezowe rekwizyty. Gdy doszliśmy do zera, z lekką niepewnością, jakby onieśmieleni mniejszą skalą akcji niż zwykle, przeszliśmy do właściwego świętowania – okrzyków radości i składania sobie nawzajem życzeń.
     
Początkowo energia w tłumie to wzbierała, to gasła, lecz w końcu wszystko się ustabilizowało i pogodzeni z mniejszą niż zwykle frekwencją przystąpiliśmy do witania Nowego Roku. A pod tym względem jak zwykle nie zawiedliśmy! To niesamowite, w jak ogromnym stopniu grono zapaleńców może ubarwić niewielki fragment przestrzeni w centrum miasta! Gdy tylko wokół pojawiły się wielobarwne rekwizyty i rozległ się znany z corocznych flash mobowych sylwestrów gwar, zstąpiła na nas ta unikatowa atmosfera, będącą integralną częścią tej serii akcji.
     
Były kolorowe balony (ktoś przyniósł taki naprawdę ogromny, a nawet kilka i pompował je pompką), gwizdki z lśniącymi „ogonkami”, rozwijającymi i zwijającymi się w rytm dmuchających w nie uczestników, zimne ognie w formie tak zwanych fontann tortowych, maski (głowa konia, maska szkieleta, nos klauna), szampan (zarówno alkoholowy, jak i Piccolo), łańcuch choinkowy, transparent z napisem „2014”, a także papierowe czapeczki w przeróżne wzory. Raz na jakiś czas w górę wystrzeliwało konfetti albo długie serpentyny. Tradycyjnie w pewnym momencie uformował się wężyk, ale nie przetrwał zbyt długo, ponieważ było dosyć ślisko i bieganie groziło wywrotką (jedna z uczestniczek wylądowała zresztą na betonowym śmietniku, ale obyło się bez kontuzji).
     
Ludzie rzucali się sobie w ramiona, obejmowali, ściskali sobie dłonie, przybijali piątki, niektóre pary się całowały – wszędzie dało się czuć atmosferę niezwykłego świętowania.
     
Przybyły osoby w wieku studenckim, znacznie młodsze, ale również i starsze, sporo po trzydziestce. Była też para z malutkim dzieckiem na rękach, które dzielnie dmuchało w gwizdek i chyba może zostać uznane za najmłodszego członka Warszawskiego Frontu Abstrakcyjnego.
     
Raz na jakiś czas pośród tego wszystkiego dało się natrafić na przypadkowych przechodniów, którzy sprawiali wrażenie, jakby kompletnie nie wiedzieli, o co chodzi, co cieszy tym bardziej, że flash moby mają już prawie dziesięć lat i wydawałoby się, że na tyle zakorzeniły się w kulturze, że coraz trudniej trafić na kogoś, kto nie ma o nich pojęcia.
     
To wszystko stałe elementy flash mobowego sylwestra, które jednak niezmiennie cieszą i budują klimat tej jedynej w swoim rodzaju imprezy. Wspomniane składniki zawsze podawane są w trochę innej formie i różnych proporcjach, przez co efekt za każdym jest razem jest odmienny. Zawsze jest też domieszka czegoś nowego i w tym roku takim elementem był pan, który najpierw napełniał ogromne balony konfetti przy pomocy pompki, a później te balony pękały i kolorowe karteczki rozwiewały się we wszystkich kierunkach. Oczywiście nie można zapominać również o kreatywności pozostałych uczestników, którzy wspólnymi siłami stworzyli tę barwną akcję. Każda kolorowa czapeczka, każdy iskrzący zimny ogień i każda garść serpentyn wyrzucona w powietrze budują to wspaniałe wydarzenie, które jest obecne na ulicach warszawy już dziesiąty rok z rzędu.
     
I podobnie jak co roku, tak i tym razem flash mobowy Sylwester w końcu musiał dobiec końca. W pewnym momencie ktoś zaczął odliczać, dołączyły kolejne osoby, a następnie zgodnie z planem wykrzyknęliśmy „Niech żyje dwa tysiące czternasty rok”, po czym zaczęliśmy opuszczać miejsce akcji. Bez pośpiechu, lecz również bez nadmiernego ociągania się. Rozejście nastąpiło płynnie, jedyne, co pozostało, to wspomnienie dobrej zabawy i doświadczenia czegoś niezwykłego, a także… pełno kolorowych śmieci na miejscu akcji. Te strzępki balonów, wielobarwne konfetti i serpentyny to coś, czego nie da się wyeliminować. Taki urok tego wydarzenia. Jeden z wielu jego uroków. Po raz kolejny wspólnie stworzyliśmy coś niezwykłego, o czym można powiedzieć, że wpisało się już w panoramę Warszawy.
     
Dziękujemy, że jesteście z nami. Zarówno tym, którzy na flash mobowego Sylwestra przybyli po raz pierwszy, jak i tym, którzy towarzyszą nam od samego początku. Gdyby nie pełen entuzjazmu, wielobarwny tłum chcący – zgodnie z naszym mottem – rozjaśniać szarość dnia, to nie świętowalibyśmy dziś dziesiątej odsłony tej imprezy.
|
|
Wasze komentarze
Z e-maili:
[Przed flash mobem zachęcamy osoby zamierzające robić zdjęcia do skontaktowania się i zgłoszenia tego. Jedna z flash mobowiczek zadała pytanie o to, jakie są zasady, na co otrzymała następującą odpowiedź, która zapoczątkowała ciekawą wymianę e-maili.]
"Cześć,
to nie jest tak, że są jakieś zasady. Zależy nam po prostu na
oszacowaniu osób robiących zdjęcia. No i oczywiście byłoby super,
gdybyś później zdecydowała się podzielić z nami fotkami. Jeśli
zechcesz, to będziemy trzymali je jedynie w naszym archiwum i nikomu
nie pokazywali, a jeśli masz ochotę, to wrzucimy je również na naszą
stronę i podpiszmy Twoim imieniem i nazwiskiem albo pseudonimem.
Właśnie dzięki współpracy z fotografującymi fanami flash mobowania
mamy dokumentację naszych akcji." (WFA) [19.09.13 10:21]
"ok:-)
mam odruchy z czasów pierwszej Pomarańczowej Alternatywy (1979-83). Wtedy unikało się np. robienia zdjęć twarzy uczestników, przynajmniej niektórych, bo SB zabierała klisze, identyfikowała ludzi i można było mieć kłopoty - owszem, niektórzy kochali przesłuchania, ale nie wszyscy czuli w sobie siłę do starcia z systemem oko w oko.
dzisiaj to historia, ale wolałam zapytać, bo a nuż są jakieś niepisane zasady.
jestem z innego pokolenia, nie na bieżąco z kodami subkultury, nie chciałam naruszyć ewentualnej etykiety i wyjść na najbardziej ostatniego lamusa.
a ponieważ uwielbiam takie numery..., jeżeli nic w pracy mi nie wypadnie po południu, to oczywiście będę.
Jak będzie film, to Wam go prześlę. Popieram abstrakcyjne akcje" (Iwona L. K.) [19.09.13 11:24]
"Dzięki za ciekawy kawałek wspomnień. Rzeczywiście, przy okazji flash
mobów przesłuchania na szczęście nam nie grożą, a chęć pozostania
anonimowymi jest jedynie częścią konwencji i odnosi się do
nieudzielania wywiadów mediom (zarówno przez uczestników jak i
organizatorów), a czasami wręcz całkowitego negowania istnienia
takiego zjawiska jak flash mob. Idea była taka, że im mniej osób wie,
o co chodzi, tym większy element zaskoczenia. Ludzie mieli mówić "Co
to się dzieje?", a nie "Co to za flash mob?". Chodziło o
wtajemniczanie tylko tych, którzy potencjalnie mogą stać się częścią
tłumu oraz unikanie wyjawiania sekretu innym. Oczywiście nigdy nie
było tak, że wszyscy rygorystycznie stosowali się do tych zasad.
Ludzie różnili się stopniem tego "flash mobowego konserwatyzmu". Teraz
po latach flash mob jest już na tyle zakorzenionym w kulturze
zjawiskiem, że świadomość jego istnienia pośród osób, które nigdy w
nim nie uczestniczyły ani nie były jego świadkami, nie jest niczym
dziwnym. Obecnie chęć zachowania anonimowości można tłumaczyć już
tylko tradycją, a nie względami pragmatycznymi." (WFA) [19.01.13 18:39]
Przesyłajcie swoje komentarze na adres wfa@boo.pl.
|
|
Dokumentacja akcji "Sylwester 2013/2014"
Dzisiejszy odcinek sponsoruje Semp, Szymon K, PinkF, a także literki THANK YOU.
|
To jest podstrona strony Warszawskiego Frontu Abstrakcyjnego. http://www.wfa.prv.pl albo http://www.warszawski-front-abstrakcyjny.prv.pl
Warszawski Front Abstrakcyjny zajmuje się działalnością typu flash mob i nie tylko. Jeśli masz jakieś pytania odnośnie naszej działalności pisz na wfa@boo.pl lub skontaktuj się poprzez SMS z numerem (numer chwilowo utajniony) :)
|
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL |