Akcja 48 "Sylwester 2024/2025"
Co się dzieje? Spotykamy się w centrum Warszawy i witamy Nowy Rok o 11,5 miesiąca za wcześnie. Kolorowe czapeczki, zimne ognie, gwizdki, baloniki, serpentyny, maski, szampan Piccolo, życzenia i zdziwieni przechodnie. Jeśli czytasz te słowa, to znaczy, że zostałeś zaproszony do wzięcia udziału w tej akcji.
Oto szczegóły. Spotykamy się przy Domach Centrum, pomiędzy wejściem do sklepu TK Maxx a ulicą. Pojaw się na miejscu z odpowiednim wyprzedzeniem i do czasu rozpoczęcia akcji schowaj się gdzieś w pobliżu. Równo o 17:08 rozpoczynamy odliczanie od 20 do 1 i zaczynamy zbierać się w większą grupę. Jednocześnie wyjmujemy przyniesione ze sobą rekwizyty, a później imprezujemy (przeważnie przez 5 minut, czasem nieco krócej, czasem nieco dłużej). Na sam koniec wykrzykujemy trzykrotnie hasło "Niech żyje dwa tysiące dwudzesty piąty rok!", po czym rozbiegamy się w cztery strony świata. Proste.
Nie rób zdjęć. Nie kręć filmów. Zaproś znajomych i ciesz się chwilą. Flash mob ten organizowany jest już 21 rok z rzędu.
Wszystko jasne? Do zobaczenia 20 stycznia! I pamiętajcie! Flash mob pozostanie w nas na zawsze!
Podsumowując:
Nazwa: "Sylwester 2024/2025"
Czas akcji: 20 stycznia 2024
Miejsce akcji: chodnik pomiędzy wejściem do sklepu TK Maxx a ulicą
Dokładna godzina: 17:08-17:13
Co będzie potrzebne: czapeczki, baloniki, serpentyny, maski, zimne ognie, transparenty z napisem "2025"
Jak skontaktować się WFA?: warszawskifrontabstrakcyjny@gmail.com
|
Podsumowanie akcji
Śnieg
     
Chłodnawy styczniowy wieczór. Na ulicach śnieg. Białe płatki co jakiś czas spadają z nieba a wiatr powiewa. Ktoś mógłby powiedzieć, że w taką pogodę nikt nie przyjdzie, ale z drugiej strony jak uroczo mógłby wyglądać flash mobowy sylwester w podobnej aurze! Ruch wokół facebookowego wydarzenia związanego z tegorocznym flash mobem działał raczej uspokajająco. I rzeczywiście - nie zawiedliście. Pamiętajmy, że flash mob to zjawisko mające już ponad dwadzieścia lat - czasy świetności ma za sobą, tego typu akcje w swojej klasycznej odsłonie nie dzieją się już prawie nigdzie na świecie, cykliczne imprezy sylwestrowe Warszawskiego Frontu Abstrakcyjnego są ewenementem i choć próżno liczyć na dziesiątki czy setki uczestników jak dawniej, to jednak odsłony na które wpadnie jedynie kilka osób przeplatane są takimi jak te, które miały miejsce w kilku niedawnych latach, gdy zjawia się ich zaskakująco dużo. Tak było i tym razem. Ale po kolei!
     
Śnieg. Chłód. Spacerujący przechodnie. Pojedyncze osoby lub grupki osób stojące tu i ówdzie. I zwyczajowe zastanawianie się, które z nich okażą się uczestnikami, a które po prostu sobie stoją. Stali bywalcy są w stanie poznać niektóre twarze, ale większość pozostaje zagadkę. To zawsze bywa zaskoczeniem. Ktoś się przechadza. Ktoś stoi nieopodal. Ktoś siedzi na przystanku. Zerkanie na zegarek na Pałacu Kultury.
     
I nagle zaczyna się. Słychać odliczanie. Ktoś wykrzykuje: - dwadzieścia, dziewiętnaście, osiemnaście. Stojąca nieopodal grupa ludzi, ewidentnie sprawiająca wrażenie potencjalnych uczestników, okazuje się po prostu zwykłą, niewtajemniczoną w wydarzenie ekipą. Ale nagle pojawiają się inne osoby i zmierzają ku odliczającemu. Jedni idą pewnym krokiem, inni ujawniają się dosyć nieśmiało. Odliczanie jest coraz głośniejsze i składa się na nie coraz więcej głosów. Ludzie się uśmiechają, gestykulują. W rękach zaczynają pojawiać się rekwizyty: papierowe czapeczki, imprezowe gwizdki. I w końcu odliczanie dobiega końca. Rozlega się huk wystrzału konfetti z papierowego rożka. Plątanina niewielkich kolorowych wstęg mknie w powietrzu. Ktoś zaczyna odpalać długą fontannę tortową, ale wiatr nie ułatwia sprawy. Słychać życzenia, słowa "niech żyje 2025 rok", odgłosy wiwatowania. Dopiero teraz widać, że jest nas niecałe dwadzieścia osób, w różnym wieku. Można też dostrzec różnorodność rekwizytów: oprócz czapeczek i gwizdków (jest ich sporo!) widać też butelkę taniego szampana, transparent z napisem "2025", łańcuch choinkowy, dmuchane elementy do wymachiwania, papierowa maska, przyciemniane okulary. Składamy sobie życzenia, co jakiś czas ktoś coś wykrzykuje, wspólnie próbujemy pomóc w odpaleniu fontanny tortowej (udaje się, iskry zaczynają pryskać z góry wokoło), ponownie słychać wystrzał konfetti. Nagle okazuje się, że mimowolnie uformowaliśmy krąg, w którym co jakiś czas słychać okrzyki, wiwaty, oklaski, dźwięki gwizdków, rozmowy. I w końcu po kilku minutach nadchodzi ten moment, w którym wszyscy - sprawnie i płynnie - rozchodzą się w cztery strony świata. Flash mob znika tak szybko, jak szybko się pojawił.
|